Przejdź do głównej zawartości

Puder bananowy od Wibo



Hej!

Przychodzę dziś do Was z kolejnym świetnym produktem, który na stałe zagości w mojej kosmetyczce. Jest to nowość na rynku, ale cieszy się dużą popularnością i zainteresowaniem już od samego początku. Pracując w drogerii wiele klientek wypytywało mnie o niego jeszcze przed "premierą".

Mam ostatnio takie małe przemyślenia odnośnie Wibo - kojarzonej kiedyś jako marki oferującą tanie kosmetyki bardzo średniej jakości. Obecnie jest ona jedną z moich ulubionych - zaczynając od lakierów o świetnej trwałości i pięknej gamie kolorystycznej, przez genialne kamuflaże i kończąc na szminkach Million Dollar Lips. Coraz więcej produktów naprawdę godnych uwagi za niewielką cenę. Dziś właśnie o jednym z nich :)

Bananowe cudo

Puder podobnie jak inne pudry sypkie z Wibo zamknięty jest w okrągłym opakowaniu (zawiera 5,5 g produktu), wewnętrzne wieczko z dziurkami pozwala wysypać na nakrętkę odpowiednią ilość produktu. Jest on bardzo dobrze zmielony - dzięki temu odpowiednio stapia się ze skórą. Co urzekło od samego początku to fantastyczny bananowy zapach - który nie jest nachalny czy mdły, czego nieco się obawiałam przed zakupem.

Skład

Talc, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Mica, Magnesium Stearate, Silica, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, Parfum, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate

Zastosowanie

Ma lekko żółtawy odcień, co dla mnie jest ogromnym plusem, ponieważ można wykorzystać go do maskowania cieni pod oczami. Żółtawe zabarwienie nie jest widoczne - co należy chyba odczytać na plus - czyli puder spełnia swoje zadanie i odpowiednio neutralizuje sińce, nadając skórze pod oczami pożądany neutralny odcień nie odcinający się od reszty twarzy.

Puder jest ultra lekki, dzięki czemu genialnie sprawdzi się do aksamitnego wykończenia makijażu za pomocą puszka czy pędzla kabuki. Nadaje twarzy świeżości i subtelnego rozjaśnienia. Jedynym minusem dla mnie jest to, że przy mojej cerze skłonnej do świecenia się wymaga poprawek w ciągu dnia - nie daje jednak efektu maski po nałożeniu kolejnej warstwy.

Co jest dla mnie kolejnym plusem - nie zapycha porów i nie wysusza.



Możecie wykorzystać go również do nadania konturu twarzy przy użycia beautyblendera. Najlepszy efekt zapewni zastosowanie go tuż po nałożeniu korektora, na miejsca które chcemy rozświetlić - strefa T, wcześniej wspomniane okolice oczu, mostek nosa czy podbródek.



Moja opinia

Produkt sprawdził się u mnie doskonale - czegoś takiego szukałam już od dawna. Dostępny jest już w większości drogerii w cenie regularnej 20 zł - w promocji (ahh te promocje...) za ok 15 zł.

Urzekł mnie od pierwszego wejrzenia i z pewnością zostanie ze mną na długo. W przyszłości planuję też przetestować puder ryżowy z Wibo, o którym również słyszałam wiele pozytywnych opinii. Jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości - z pewnością jest to dobry zakup, którego nie będziecie żałować.

Podsumowując - prawdziwy przyjemniaczek za niewielkie pieniądze - jestem w nim zakochana! :)
Pełnią szczęścia byłaby dla mnie jednak wersja o zapachu kokosowym (uwielbiam!).





A wy miałyście okazję już go przetestować? Napiszcie mi koniecznie co o nim sądzicie i jak się u Was sprawdza.



Lila




Komentarze

  1. Ach, jak ja kocham dobre kosmetyki za niewielkie pieniądze! Już się na niego szykuję! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie szukam jakiegoś żółtego pudru 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej firmie, ale nie miałam jeszcze okazji przetestować tego pudru. Wesołych Świąt!

    Pozdrawiam, nataa-natkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie tym pudrem, wypadałoby kupić i wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie mam zamiar go upolować na promocji :D
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, nie słyszałam jeszcze o bananowych kosmetykach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. the book sounds amazing, and me as a bookworm definetly Need to read this book.


    with love your AMELY ROSE

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

PARIS IS ALWAYS A GOOD IDEA

Paryż, miasto zakochanych.   Hej , przyszedł czas na kolejny wakacyjny wpis. Przeglądam foldery z tysiącami zdjęć i jak na typową kobietę przystało - nie mogę się zdecydować. Najchętniej pokazałabym wam wszystko. Każdy najmniejszy, najmniej istotny szczegół jaki zobaczyłam i zdołałam uchwycić w obiektywie. Oficjalnie zapraszam na ''wycieczkę'' po Paryżu! Autokar wysadził nas przy znanym Moulin Rouge . Położone w dzielnicy czerwonych latarni niedaleko wzgórza Montmartre.  Spacerkiem dotarliśmy do bazyliki Serca Jezusowego. Jest to miejsce, w którym wielu turystów wypoczywa - siedząc na trawniku. Ach, i mamy już pierwsze widoczki na Paryż, sami zobaczcie ! Z pewnością doskonale wiecie, że Paryż to nie tylko miasto zakochanych ale i modowe centrum. Avenue Montaigne - raj dla zakupoholiczek, bogatych zakupoholiczek.  Ja jednie mogłam popatrzeć przez szybę i pomarzyć aleee.... sklepu disneya nie odpuściłam. Czas na jedzonko. Kto był

MADRYT

Hej, tym razem zabieram was na wirtualną wycieczkę do Madrytu czyli największego miasta w Hiszpanii. Niżej La Almudena - katedra znajdująca się w centrum miasta. Wiecie skąd pochodzi najdroższa szynka na świecie - z Hiszpanii. W centrum trudno nie zauważyć  miejsc, w których mamy długodojrzewające 'ozdoby' nad głową. Puerta del Sol - czyli Brama Słońca . Kiedyś jedno z wjazdów do miasta. Aktualnie najistotniejszy plac ponieważ wyznacza tzw. punkt zerowy - punkt na podstawie, którego oblicza się odległość na mapach bądź znakach do innej miejscowości lub ujścia rzeki. #selfietime Symbol Madrytu - niedźwiedź wspinający się na drzewko poziomkowe. W internecie krążą plotki, że jest to drzewo truskawkowe - nazywajcie to jak chcecie - ja zostanę przy wersji, którą poznałam jako pierwszą - poziomka! Plaza de Moncloa - rynek, otoczony masą restauracji czyli miejsce gdzie można zjeść.  Buen Retiro - park, w którym wszystko jest d

Kuracja na gorąco z wyciągiem z bursztynu

Dzisiaj trochę o kolejnej nowości, tym razem włosowej, z serii Jantar (Farmona). Taka ciekawostka, że jantar oznacza właśnie bursztyn. :) Zapewne niektórym tak jak mi, pierwsze skojarzenie, które przychodzi na myśl to piękne, złociste korale, które można kupić nad morzem. Bursztyn wykorzytywany jest nie tylko w przemyśle jubilerskim czy kosmetycznym, ale i farmaceutycznym (ma działanie lecznicze). Kuracja na gorąco dostępna jest w każdym Rossmannie, a jej koszt to ok.  7zł . W takim opakowaniu znajdziemy: szampon nawilżający (17ml) regenerującą maskę olejową (15 ml) balsam wygładzający (5ml) czepek foliowy Kuracja przeznaczona jest dla włosów suchych i łamliwych . W składzie znajdziemy: bursztyn , olejek arganowy , olejek awokado , olejek kokosowy , proteiny jedwabiu . Słowo, które idealnie podsumowuje zastosowanie kuracji bursztynowej to - NIEDOSYT . Niestety, wydajność saszetek jest tak mała , że od razu pożałowałam, że kupiłam